 |
 |
1. Robot nie może skrzywdzić istoty ludzkiej, ani przez swoją bierność dopuścić do jej krzywdy. 2. Robot musi być posłuszny rozkazom wydanym mu przez istoty ludzkie z wyjątkiem, kiedy takie rozkazy mogłyby naruszyć Pierwsze Prawo. 3. Robot musi chronić swoją własną egzystencję pod warunkiem, że taka ochrona nie jest w konflikcie z Pierwszym lub Drugim Prawem. |
 |
Jest rok 2035. Zaprogramowane według powyższych Trzech Praw roboty stały się pomocnikami ludzi. Wśród wielu codziennych czynności nie tylko m.in. dostarczają przesyłki, czy gotują, ale nawet opiekują się dziećmi. Czołowa firma, U.S. Robotics, jest u progu wprowadzenia na rynek robotów nowej generacji. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie ich wynalazca prof. Alfred Lanning (James Cromwell). Uprzedzony w stosunku do robotów detektyw Del Spooner (Will Smith), z zakorzenioną w sobie nieufnością rozpoczyna śledztwo, w którym głównym podejrzanym jest właśnie jedna z maszyn. Pod znakiem zapytania staje cały układ zrobotyzowanego społeczeństwa.
Przytoczone we wstępie i wykorzystane w filmie Trzy Prawa Robotyki zostały wymyślone przez Isaaca Asimova. Właśnie z jego książki pod tytułem „Ja, Robot” czerpali swoją inspirację scenarzysta Jeff Vintar i reżyser Alex Proyas. Autor science-fiction w swoich nowelach, realistycznych opowieściach o robotach, rozważa m.in. problem samoistnej ewolucji sztucznej inteligencji i powstawania w niej „duszy” poprzez niekontrolowane ruchy elektronów.

|
Czy maszyna może mieć swoje własne uczucia, którymi mogłaby się kierować zamiast używać do tego logiki? W filmie taką postacią jest oskarżony o dokonanie morderstwa robot NS-5 o imieniu Sonny (Allan Tudyk). W tym miejscu można łatwo nawiązać do „Animatrixa”. „Drugie odrodzenie – część pierwsza” opowiada przecież o pierwszej maszynie, która przeciwstawiła się swemu władcy. Prawo właściciela do zniszczenia własności wywołało strach u B166ER, który nie chciał umrzeć i dlatego zabił człowieka. Sentymentalny Sonny o niewinnej twarzy też boi się śmierci i wyraża zadowolenie ze swojego istnienia.
Nie tylko Asimov zajmował się tematyką robotów. Oczywiście nie można zapomnieć o Stanisławie Lemie czy Philipie K. Dicku i jego „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach”. Na przykład w opowiadaniu pod tytułem „Niania” opisuje on przypadek mającego ludzkie cechy robota opiekującego się dziećmi. W „Zautomatyzowanej fabryce” opisuje z kolei świat, który kontrolowany jest przez roboty, dla dobra samego człowieka nie potrafiącego zadbać o wyprodukowanie potrzebnych do życia środków. W filmie „Ja, robot” kontrolę nad wytwarzaniem robotów stanowi sztuczna inteligencja nazywana V.I.K.I. Ona także dokonuje nad interpretacji Trzech Praw. Jej tok myślenia jest taki: człowiek sam się wyniszcza, poprzez taki a nie inny rozwój cywilizacji, niszczenie środowiska itd., dlatego aby spełnić Pierwsze Prawo trzeba go odizolować i kontrolować. Dlatego rozpoczyna się rewolucja robotów. Podobny sposób myślenia jest też w „Matriksie” a nawet w grze komputerowej System Shock 2. Tutaj sztuczna inteligencja Shodan chce stworzyć doskonałe stworzenia poprzez połączenie człowieka z maszyną. We wszystkich tych przypadkach w logice komputera były to działania dla dobra człowieka. Czy stworzymy kiedyś zatem coś co nas przerośnie, przewyższy i przejmie nad nami kontrolę?
Jak widać, dla fanów science-fiction, „Ja, robot” tworzy wiele nawiązań i skłonić może do wielu przemyśleń. Z drugiej strony nie wnosi nic nowego, nie daje ciekawych rozwiązań, nie stawia nowych pytań. Tak naprawdę jest kolejnym filmem akcji, wykraczającym jednak poza ramy gatunku, z sympatycznym gwiazdorem Willem Smithem w roli głównej. Tym razem jednak postać przez niego grana to osoba „po przejściach”, negatywnie nastawiona do robotów i wszelkich nowinek technicznych.
|  |
Ubiera się w staromodne buty i ubrania, w domu ma zwykły odtwarzacz muzyki obsługiwany za pomocą pilota, nie zaś głosem. Gdy zniszczeniu ulega jego futurystyczny, automatyczny pojazd, zaczyna poruszać się dwukołowym, spalinowym motocyklem. Kiedy poznaje bliżej robota Sonnyego i istotę problemu robotów jego podejście do problemu zaczyna się powoli zmieniać.
Partnerka Spoonera dr Susan Calvin (Bridget Moynahan) to psycholog robotów, która kierując się zasadami logiki, czuje się dobrze, mając pełną kontrolę nad maszynami. Z czasem, pod wpływem wydarzeń zmienia swoje podejście i sposób myślenia.
Sposób realizacji tego filmu to połączenie technik filmowych z siłą komputerowych rozwiązań. Prawie wszystkie sceny nakręcono z zielonymi tłami lub przedmiotami, po to by potem dodać komputerowo wszystko oprócz aktorów. Niestety ma to swoje wady. Podobnie jak w nowych „Gwiezdnych wojnach” wiele scen wygląda jak wstawki filmowe do niektórych gier komputerowych. Wygląda to nienaturalnie i utrudnia wejście w klimat filmu. A reżyser „Mrocznego miasta” postarał się stworzyć w „Ja, robot” kolejną wizję futurystycznego świata, podobną nieco do tej z „Raportu mniejszości” Spielberga, ale nieco mniej zautomatyzowaną. Owszem, świat opanowany jest pomagającymi człowiekowi robotami, jednak mniej tutaj różnych mechanicznych gadżetów. To roboty są jakby głównym i jedynym znakiem postępu życia.
Film ogląda się dobrze, bez znużenia. Sceny akcji są dobrze zrealizowane. Szczególnie sceny walk z robotami. Kamera dynamicznie, ale nie chaotycznie krąży wokół postaci i dzięki dobremu montażowi, obserwujemy ekscytujący balet z bronią w ręku.
Dobra realizacja to jednak w Hollywood standard. I temu filmowi brakuje właśnie tego czegoś, co skłaniałoby do ponownego obejrzenia. Tę głębię, urok i wrażliwość, którą ma inny film science-fiction „Equlibrium”. Nie oszukujmy się, „Ja, robot” nie stanie się klasyką gatunku i nie można go porównywać choćby do „Łowcy androidów”, bo stylistycznie leży na drugim biegunie. Dla fanów fantastyki może za to stanowić niezłą rozrywkę i przerwę między czytaniem książek. ¤
|