 |
 |
"Ten film jest bardziej tarantinowski od wszystkiego, co do tej pory nakręciłem." Quentin Tarantino po pokazie „Old Boya” na festiwalu w Cannes. |
 |
Pewnego dnia Oh Dae-su (Choi Min-sik), zostaje porwany i zamknięty w małej celi, przypominającej podrzędny pokój hotelowy. Nie wiadomo kto, po co, a przede wszystkim dlaczego go uwięził. Kontakt ze światem zapewnia mu jedynie telewizor. Niespodziewanie, po piętnastu latach zostaje uwolniony. Jedyne, o czym marzy, to odnaleźć tego, kto go zamknął i zrujnował mu życie, oraz dokonać na nim zemsty.
Film Park Chan-Wooka został wyróżniony nagrodą specjalną jury w Cannes. Jury pod przewodnictwem Quentina Tarantino, które zamiast nagrodzić, jak to drzewiej bywało, egzystencjalną popłuczynę, zwróciło uwagę na reżysera kina akcji.
Rzecz jasna nazwanie „Old Boya” filmem akcji jest dość niefortunne. Z kilku powodów. Najważniejszym jest momentalnie pojawiające się w głowach widzów pejoratywne znaczenie tego terminu. Powiedzmy, więc tak, Park Chan-Wook nakręcił film, w którym wprawdzie leją się po mordach a’la Broos Lee w „Wejściu Smoka”, niemniej cała intryga utkana jest bardzo precyzyjnie i zaskakująco, a specyficznego smaczku dodają świetne, pełne ironii i dystansu dialogi i humor sytuacyjny.

|
Mówiąc najkrócej, „Old Boy” to inteligentne kino akcji. Z dobrym scenariuszem, dialogami, a przede wszystkim świetnie zrealizowane. Przypominać może „Grę” Davda Finchera, ale jest to podobieństwo powierzchowne. Jeśli przyjrzeć się bliżej filmowi Park Chan-Wooka, widać że mimo wielu inspiracji pozostaje dziełkiem wystarczająco oryginalnym. Mimo wszystko powstrzymałbym się jednak od nazywania go traktatem filozoficznym o zemście. Istotnie, na upartego można tu dostrzec echa greckiego Edypa, czy towarzyszące zakończeniu uczucie, zbliżone do katharsis, jakiego doświadczali Ateńczycy podczas przedstawień choćby „Antygony”, niemniej wydają mi się takie porównania zbyt daleko idące i w gruncie rzeczy pozbawione większego sensu – film jest produkcją typowo rozrywkową (w najlepszym tego słowa znaczeniu!). Czy Park Chan-Wook zasłużył wyróżnienie jury Cannejskiego festiwalu? Można by polemizować. Przy całym kulcie kinematografii azjatyckiej, jaki próbuje się ostatnio uprawiać, nie ma w „Old Boyu” nic, czego wcześniej nie pokazaliby reżyserzy z Europy (vide: Kassovitz „Zabójca(y)”), czy USA (vide: Oliver Stone „Urodzeni Mordercy”).
|  |
Mimo wszystko zdecydowanie warto wybrać się na „Old Boya”. Dla mnie było to miłe zaskoczenie, po szmirze jaką przyszło mi w ostatnim czasie niestety oglądać („Wesele” Smarzowskiego, „Aniołowie Apokalipsy” Dahana). Zwłaszcza, że choć mamy tu do czynienia ze schematami, to ujęcie ich jest jak najbardziej oryginalne i dostatecznie mocno zaakcentowane indywidualnym stylem reżysera. Wydaję polecenie: Marsz do kin, bo warto! Ament! ¤
|