|
|
Klaustrofobiczny, mroczny, pełen symboli i niedomówień. Film, który nie pozwala zrelaksować się przed ekranem i zapomnieć o rzeczywistości. Debiut reżyserski, doceniony zarówno przez publiczność, jak i krytykę. Kino węgierskie przypomina o sobie. W świetnym wydaniu! |
|
Zapraszamy do głosowania!
Budapeszt. Akcja rozgrywa się w metrze, a głównymi bohaterami są, nie lubiani chyba pod każdą szerokością geograficzną, kontrolerzy. Bulcsú i jego załoga dzień w dzień sprawdzają pasażerów i użerają się z nieznośnymi gapowiczami. To obraz bardzo komiczny, specyficzny zaś tym bardziej, im bardziej dociera do nas, iż nietypowość zachowania pracowników metra jest nie tyle usprawiedliwiona, co wprost konieczna: bo problemy z pasażerami są niczym wobec problemów z samym sobą. O tym właśnie traktuje film.
|
Bulcsú, postać o niejasnej przeszłości, to najbardziej intrygujący z kontrolerów. Nie tylko pracuje, ale żyje w metrze, co zresztą stara się ukryć. Reżyser, Nimród Antal, bezpośrednio nie zdradza widzowi niemal żadnych informacji o głównym bohaterze, co pozwala na otwartość domysłów. Wiemy o Bulcsú tylko tyle, ile zobaczymy i na swój sposób zinterpretujemy. A pole manewru mamy szerokie, gdyż problem ukrywania się przed światem i rozpaczliwego poszukiwania schronienia nie jest tu jedynym motywem.
Poza kwestiami poruszanymi w filmie, nieobcych chyba nikomu, „Kontrolerów” warto zobaczyć także ze względu na ich atmosferę. Nastrój budują szybkie zwroty akcji, posępna a jednocześnie dynamiczna muzyka oraz oczywiście - lokalizacja: ciemne i przytłaczające tunele budapeszteńskiego metra mówią same za siebie. To nie jest miejsce, w którym można odnaleźć szczęście. Za to stanowi ono doskonałą przestrzeń dla rozwijania się koszmarnych myśli, zagubienia samego siebie i, przede wszystkim, zatarcia granic między rzeczywistością a tym, co istnieje tylko w umyśle.
| |
„Kontrolerzy” to film, jak na debiut reżyserski przystało, niezwykle dopracowany. Nie brakuje w nim niczego, ale z drugiej strony – miejscami wydaje się zbyt chaotyczny i przesadnie nasycony bólem istnienia oraz poszukiwaniem nie do końca określonego celu. Tak czy inaczej, coś niezwykle przyciągającego i tak w obrazie jest.
Zauważony, wyróżniany i nagradzany na wielu festiwalach. Zdecydowanie należy do pozycji, które powinno się zobaczyć. Chociażby dlatego, że tak o nim głośno.
|