|
|
Mitologia germańska fascynuje wielu ludzi. Jest w niej coś takiego, co przyciąga. Wiedzą to wszyscy, którzy zaczytywali się choćby w komiksach o Thorgalu. Dla takich osób, przepełniona motywami nordyckimi, "Wojna runów" Marcina Mortki, będzie zapewne niezmiernie interesującą lekturą. Tak jak Sapkowski w "Narrenturm" wplatał wątki magiczne do wydarzeń dziejących się na Śląsku w piętnastym wieku, tak Mortka przenosi wątki mitologiczne do czasów drugiej wojny światowej. |
|
W prologu książki poznajemy przedstawicieli tajemniczego Ukrytego Ludu oraz dwóch głównych bohaterów: podporucznika Wojciecha Śnieżewskiego, drugiego oficera artyleryjskiego niszczyciela ORP "Grom", oraz sir Andrew Harringtona, pułkownika armii brytyjskiej, szefa Sekcji D brytyjskiego wywiadu, Secret Intelligence Service. Sir Harrington próbuje odszukać niemieckiego profesora, Michaela Tiritza, z którym wcześniej współpracował przy odkrywaniu tajemnic nordyckich runów. Te 24 kamienie runiczne, wraz z poszukiwanym przez bohaterów, legendarnym dwudziestym piątym runem, runem Odyna, dały tytuł książce.
Początkowo główne wydarzenia toczą się wokół Harringtona i Tiritza, a właściwie wokół pogoni tego pierwszego za tym drugim. Wątek związany ze Śnieżewskim toczy się wpierw nieco z boku. W toku akcji okazuje się, że podporucznik posiada pewien dar, dziedziczony z pokolenia na pokolenie, który u niego objawił się szczególnie silnie. Po spotkaniu z Harringtonem i Tiritzem poznaje ten dar lepiej i uczy się, jak go wykorzystać.
W miarę czytania poszczególne wątki splatają się ze sobą tworząc ciekawą i wciągającą historię. Proporcje wydarzeń realnych i fantastycznych, z początku przechylone w stronę tych pierwszych, zaczynają się zmieniać, by pod koniec książki przeważyć na korzyść fantastyki. Losy Śnieżewskiego, Harringtona, Tiritza i przedstawicieli Ukrytego Ludu łączą się, dając zaskakujące zakończenie. Akcja książki toczy się wartko, wciągając czytelnika w wir wydarzeń dziejących się na pokładzie niszczyciela ORP "Grom", w tajnej siedzibie Sekcji D pod Londynem, w Narwiku, gdzie następuje kulminacja wydarzeń, a nawet w Nilfheimie, nordyckim królestwie zmarłych.
| |
Fani mitologii nordyckiej nie są jedynymi, którym można polecić "Wojnę runów". Jako że akcja dzieje się w początkach drugiej wojny światowej, oczywistym jest, że wątki wojenne stanowić będą dużą część książki. Ten aspekt powieści jest tym ciekawszy, że Mortka konstruował fabułę z wielką dbałością o fakty historyczne, związane w dużej części z bitwą o Narwik. Te z faktów, które nagiął na potrzeby książki, wyjaśnił w nocie historycznej umieszczonej na końcu książki.
Podsumowując, "Wojna runów" jest wyjątkowo udanym połączeniem powieści fantastycznej z historią wojenną. Pozycja obowiązkowa zarówno dla tych, którzy lubią wątki nordyckie, jak i dla pasjonatów drugiej wojny światowej. A ci, którzy średnio interesują się tymi tematami, też znajdą coś dla siebie. A po przeczytaniu, zainteresowani tematem, sięgną może po książkę historyczną, albo mitologię germańską? Kto wie...
|