Przyznam szczerze, że od dawna jestem wielkim fanem powieści Jacka Dukaja. Każdej kolejnej oczekuje z niecierpliwością i faktu tego nie zmieniła nawet "Extensa", która zupełnie nie przypadła mi do gustu.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem "Perfekcyjną niedoskonałość" w księgarni, wiedziałem, że w moich rękach spoczywa książka, która nie może mi się nie spodobać. I która, podobnie jak "Czarne oceany", zostanie przeze mnie połknięta w całości za jednym razem.
Pierwsza strona to cudowne oszołomienie, które tak lubię u Dukaja. On nigdy nie patyczkuje się z czytelnikiem, nie zamieszcza łopatologicznych słowniczków, tłumaczących nieznane pojęcia, w które obfituje każda jego książka. W zamian za to, niemal czuje się nowe połączenia nerwowe, tworzące się wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami. Dukaj rzuca nas w sam środek wykreowanego świata i trzeba mieć nadzieję, że będziemy na tyle domyślni, że po kilkunastu stronach zaczniemy odnajdywać się w nowej, nienaturalnej dla nas rzeczywistości.
Tak jest i teraz – nowe słowa, zniekształcona gramatyka, która z początku kazała mi myśleć, że trzymam w rękach jakiś egzemplarz sprawdzony przez mającego problemy z rzeczywistością korektora, wszystko to powoli układa nam się w głowie. Jest to jedna z przyjemniejszych chwil podczas lektury książek Jacka.
Głównym bohaterem książki jest nasz rodak, Adam Zamoyski. Adam jest postacią o tyle ciekawą, że umarł kilkaset lat wcześniej. W wieku XXIX, w którym rozgrywa się akcja powieści, śmierć w naszym rozumieniu tego słowa, nie jest problemem. Oczywiście jeśli dysponujemy odpowiednimi środkami. Ale skąd u diabła wziął się człowiek, który zginął w czasach, w których oszukanie kostuchy nie było możliwe?
Nad odpowiedzią na to pytanie głowią się najbardziej potężne i wpływowe osobistości nowego świata, w którym przyszło żyć Adamowi. Zginął on podczas wyprawy badawczej, na tajemniczej planecie Narwa. Po kilkuset latach odnajduje się, zupełnie zagubiony. Zaś zdumienie wszystkich powoduje fakt, że na pokładzie jego statku nie było osoby o jego kodzie genetycznym. Zamoyski oczywiście nie pamięta nic z wydarzeń poprzedzających jego śmierć, więc zagadka wydaje się być trudna do rozwiązania.
Świat, w którym przyszło żyć Adamowi to popis Autora. Stahsowie, phoebowie, inkluzje, Kły, pozwalające na "zawijanie" całych galaktyk – jednym słowem stopień skomplikowania morderczy. W zasadzie nie wiadomo nawet czym jest człowiek, bo istota, którą my rozumiemy pod tym pojęciem, w XXIX wieku posunęła się trochę do przodu na krzywej ewolucji.
Ludzkość pozostaje w kontakcie z innymi cywilizacjami, jednak równowaga między nimi bywa krucha. Obecność Adama zdaje się być katalizatorem konfliktu między cywilizacjami. Aby zmniejszyć jego wpływ na wydarzenia, możni wysyłają do Afryki, gdzie cywilizacja stanęła kilka wieków wcześniej.
Muszę powiedzieć, że Zamoyski jest sympatyczną i ciekawą postacią. Sympatyczną, bo jest fajnym facetem, którego chciałoby się mieć za przyjaciela. Jak wielu Polaków, tak i on lubi sobie wypić, a do świata potrafi podchodzić z rezerwą. Ciekawą, bo już od pierwszych stron zastanawiamy się, dlaczego właściwie Adam istnieje. Moją sympatię zaś zyskał, bo okazuje się że mamy jedną wspólną cechę, której pozwolę sobie nie ujawniać w tej recenzji.
Adam, razem z Czytelnikiem stara się jakoś ogarnąć otaczający go świat, będąc niejednokrotnie bardziej zagubiony od nas. Być może jest to kolejna cecha, która każe nam dażyć go sympatią? Niejednokrotnie mętlik w głowie Zamoyskiego, bardzo realistycznie oddany w powieści, niepostrzeżenie wkrada się także w nasze, czytelnicze głowy.
| |
Oczywiście, to dobrowolne afrykańskie zesłanie nie zdaje się na nic. Adam, wraz z przydzieloną mu towarzyszką, wpadają w pułapkę, co staje się punktem wyjścia dla całej trylogii, której "Perfekcyjna niedoskonałość" jest pierwszym tomem.
Sporo nasłodziłem, czas więc na łyżkę dziegciu. Jak już wspomniałem, niewątpliwą zaletą książek Dukaja, jest rozmach tworzonych światów, intelektualna walka by zrozumieć i odnaleźć się w świecie przemyślanym do najmniejszego szczegółu. Z początku walkę tę podejmowałem, jednak muszę się ze wstydem przyznać, że poległem na placu boju. Od pewnego momentu, każda kolejna strona, na której autor wgłębia się w wymyślony na potrzeby powieści świat, mnie przekonywała jak jestem prosty.
Nie dałem rady w pełni pojąć świata "Perfekcyjnej niedoskonałości", a książkę w zasadzie skończyłem z recenzenckiego obowiązku. W pewnym momencie utraciłem po prostu radość z czytania, uleciała ona wraz z wywodami na temat inkluzji i innych elementów świata książki. Przytłoczył mnie ten świat i zwyciężył.
Jest to według mnie najbardziej wymagająca książka Jacka. Zdecydowanie nie polecam osobom o zamkniętym umyśle, i tym, którzy w lekturze szukają czystej rozrywki.
Pozostałym zaś, pełnym wiary we własne siły i chcącym "zmierzyć się" z wyzwaniem, którym w pewnym sensie jest ta książka, życzę powodzenia. Jestem pewien, że po ogarnięciu wszystkiego odczujecie wielką satysfakcję z lektury. Ja zostałem niestety pokonany.
|