 |
 |
Judith Kuckart urodziła się w 1959 roku w Schwelm w Westfalii. Studiowała literaturoznawstwo i teatrologię w Kolonii i Berlinie. Uczyła się tańca w Düsseldorfie i Essen (u Hansa Zülinga). W 1985 roku pracowała w teatrze tańca w Heidelbergu (Johann Kresnik), w 1986 założyła w Berlinie zespół choreograficzny Skoronel. Do 1998 roku zrealizowała siedemnaście przedstawień Skoronela m.in. w koprodukcjach z operą w Wuppertalu, Duisburgu, Berliner-Ensamble, Landestheater Tübingen, Teatro Vascello Roma. Pisarka i reżyserka. Mieszka w Berlinie i Zurychu. Jej publikacje to: ,"Die schöne Frau" /Piękna pani/ 1994, "Der Bibliothekar" /Bibliotekarz/ 1998, "Lenas Liebe" /Miłość Leny/2002, "Die Autorenwitwe" /Wdowa po autorze/2003. |
 |
"...nie ma mnie. Jestem sama dla siebie tylko ułudą. Ktoś ma w tym jakiś interes, żeby wprowadzić mnie jako funkcję do swoich wyliczeń. Być może wielu ludzi tak się czuje, a strach, który ich wtedy opanowuje nazywają Bogiem. Albo depresją. Ona nie. Ona nie wierzy w to, co każdy widzi, tylko w to, czego nie widziała sama. Każda chwila jej życia była przepełniona inną, tą, co się nie wydarzyła. Każda miłość - taką, co nie została przeżyta."

Judith Kuckart |
Splątani na odległość
Główna bohaterka książki - niemiecka aktorka, Magdalena Krings wraca do miejsc z przeszłości, aby odnaleźć siebie. Nie jest już młoda, dobiega czterdziestki, i jak dotąd jej życie pełne było pomyłek, rozczarowań i złych wyborów, które splotły się z losami kolejnych postaci, pojawiających się na kartkach powieści. Jedną z nich jest Dahlmann - wielka miłość matki Leny. Chłopiec, który chciał być dziewczynką i potajemnie przymierzał spódnice siostry w upojeniu celebrując swoje odbicie w lustrze. Dorosły mężczyzna, który nosi tylko białe skarpetki i zbiera plakaty chórów chłopięcych. Druga postać to ksiądz Richard Franzen, który zachwycił się głosem Dahlmanna na kursie dla laików służących do mszy przed dwudziestoma ośmioma laty. W pewnym sensie zostali przyjaciółmi. To oni towarzyszą Lenie w podróży między Niemcami a Polską, między niemieckim S. a polskim O. Ta podróż dla każdej z trzech osób niesie swoje własne przesłanie. To metafora odkrywania swoich korzeni, tego, co złożyło się na rzeczywistość tu i teraz.
Przyjdź - tu - odejdź - przyjdź - tu
Rzeczywistość Leny to pogoń za smakiem pierwszej miłości. Za Ludwigiem Frey'em. Jako chłopiec trzy lata młodszy od niej, wtedy siedemnastoletniej, zafascynował ją swoim uśmiechem, mocnymi ramionami, niebieskimi oczami. To na niego patrząc pomyślała: "Moje życie wydarzyło się tylko dlatego, żebym pewnego dnia mogła mu je opowiedzieć."
|  |
Ludwig został księdzem - "być może ze strachu przed byciem zwykłym człowiekiem i z nieumiejętności życia". Porzucił jednak stan kapłański, także w nim nie mogąc się odnaleźć. Po latach Lena i Ludwig próbują odbudować coś, co zaczęło się, gdy byli dziećmi.
Czy jednak można dwa razy wejść do tej samej rzeki? Czy dwoje zagubionych ludzi może stworzyć trwały związek?
Przestrzeń po drugiej stronie świata
Tło książki to cień obozu w O., czyli Oświęcimiu. To historia, która trwa, bo naznaczyła ludzi, rodziny, ich wspomnienia. Lena, nie tylko jako Niemka, ale jako Europejka czuje potrzebę szacunku dla ofiar, a także dla tych, którzy choć wyszli żywi, nigdy nie odzyskali wewnętrznej równowagi. Wie, że tego, co działo się w obozie nie da się zrozumieć, nie da się przemyśleć. Dlatego stwierdza, że należy "pozostawić to miejsce jako przestrzeń, do której nie ma wstępu (...) Powinno móc przestać istnieć. Powinno się pozwolić mu na wszystko, a przede wszystkim na to, żeby znikło. Żeby można było dalej żyć."
Drogi na wewnętrznej mapie
"Miłość Leny" to nie jest książka, którą łatwo się czyta. Nie można przemknąć przez kolejne rozdziały i niepostrzeżenie zbliżyć się do końca. Zwłaszcza, że często akcja urywa się niespodziewanie, a poruszony wątek powraca dopiero w kolejnym rozdziale, a nawet później. Dużo tu poetyckości, wrażeń, sugestywnych obrazów. Niektóre rozdziały to prawdziwe perełki, historie, które żyją swoim własnym życiem, niezależnie od całości. Moją ulubioną jest bez wątpienia wspaniała opowieść o dziecięcej lojalności i trudnej przyjaźni: "Kto pójdzie w me ramiona". Powieść Judith Kuckart smakuje się powoli, tak, by pozwolić zdaniom zabrzmieć, zaistnieć w myślach. Na parę dni, na tydzień można o książce zapomnieć, by wrócić i ponownie zagłębić się w jej klimat. W atmosferę sennej melancholii, goryczy wspomnień, trudnej przeszłości, dawno minionego dzieciństwa. ¤
|