 |
 |
"Rejs luksusowym liniowcem, katastrofy morskie, powietrzne i lądowe, zdumiewające wynalazki, pożary i kataklizmy, dwie rewolucje, szokująca erotyka, ucieczki i pogonie [...]" - to wszystko i o wiele więcej oferuje nam nowa książka z wydawnictwa SuperNowa. |
 |
Reklama przytoczona wyżej jakoś niespecjalnie przypadła mi do gustu. Po pierwsze dlatego, iż jasno wynika z niej, że książka nie jest fantastyką. Po drugie - bo w zasadzie nie wynika z tego z jakiego typu książką będę miał do czynienia. Nie słyszałem też wcześniej ani słowa o Autorze, więc zupełnie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać.
Po rozpoczęciu lektury okazało się że mamy do czynienia z powieścią humorystyczną, wręcz groteską. Od razu na myśl przyszli mi "Szewcy", książeczka którą każdy powinien znać jako lekturę szkolną. Trochę przypomina ona również dzieła Pratchetta, czy Adamsa, umiejscowione jednak bardziej w polskiej rzeczywistości. Niestety, w rzeczywistości lat minionych.
Książka wydaje się być i jest pastiszem wielu "klasycznych" utworów, nie schodzących z nieustającej listy przebojów lektur szkolnych. Wydawać by się mogło, że już samo to czyni czytanie świetną zabawą. Jednak pastisz ten jest delikatny i na tyle utrzymuje się w klimacie parodiowanych utworów, że mi osobiście na początku wydawał mi się zbyt bliski oryginałom, czyli nudnym czasem lekturom szkolnym.
Jednak po zagłębieniu się w lekturze odkryłem, że książka jednak da się czytać. Postać Latarnika, zawodowego patrioty i emigranta, Markiz Donat A.F. Sadowski, czy pani Rita Szaterhand - to niektóre z osób występujących w książce, które sprawiają że mimowolnie uśmiechamy się, ilekroć one pojawiają się "w kadrze".
W zasadzie główną postacią jest tu Feliks Kier, żywa parodia typowego polskiego bohatera. Głowa pełna współczucia, niezgody na niesprawiedliwość, chęć wybudowania społeczeństwa idealnego - równego, szczęśliwego, bez niesprawiedliwości. Typowy bohater lektur z czasów szkolnych. Miałem dużo zabawy czytając jego przemyślenia, czy pomysły. Autor bezlitośnie szydzi tutaj z patetycznych, napompowanych patosem postaci z naszych "wielkich" dzieł.
Akcja to czysta literatura nonsensu, bohaterowie po katastrofie statku uwalniają się dzięki klozetowi, który później odgrywa nieraz niebagatelną rolę, stając się nawet pojazdem latającym.
|  |
Targani po świecie, znajdują się raz w Sadówce - gdzie swoją wizję społeczeństwa wciela w życie markiz de Sadowski, potem znajdują się na egzotycznej wyspie, rządzonej przez tyrana Wolffa. Który, (nawiasem mówiąc: na końcu okazuje się niespodziewanie kimś, o kim nie pomyślelibyście, że jest - rozwiązanie rodem z najlepszej brazylijskiej telenoweli).
W każdym z tych miejsc, nasz główny bohater Fil (Feliks) zastanawia się głęboko (bardzo) nad normami społecznymi i sposobami poprawy losu mieszkańców, nierzadko próbując aktywnie w tejże poprawie uczestniczyć. Rita Szaterhand z kolei nieustannie próbuje przeżyć przygodę, odkryć tajemnicę, przeżyć romans, a jest to kobieta niebanalna i nie do zdarcia.
Jednym słowem - "Oko" to czysta literatura nonsensu, gra Autora słowem, fabułą, nawet samymi nazwiskami postaci, w celu rozbawienia Ciebie, Czytelniku. Nieustający ciąg absurdalnych sytuacji, planów, postaci, nie zwalniający tempa nawet na chwilę, nie pozwala nam się nudzić. Jeśli ten typu humoru komuś nie odpowiada, z czystym sumieniem może sobie "Oko" odpuścić, wszystkim zaś miłośnikom groteski polecam! ¤
|