 |
 |
A może jestem jednak starym lubieżnym draniem, który z oburzeniem spogląda na świat goniący za orgazmem? Może moja bulwersacja wynika z niezaspokojenia, tak jakby to, co otrzymałem od życia wciąż było niedostateczne, aby zaspokoić mój nienasycony apetyt? |
 |
Myśli sobie człowiek: nic mnie nie zaskoczy, plugawość świata znam już od podszewki. Grupowe gniecenie młódek pod drzewami parków, nienasycona lubieżność młodych dziewczyn, które wciąż szukają rozkoszy, jakby mało jej było w samym fakcie, że żyją pod błękitnym niebem; narkotyki mające wciągać organizm w stany niespotykane i niemożliwe do osiągnięcia naturalnymi metodami, palenie swojej duszy ku czci diabłów, lewiatanów, belzebubów i borutów.
Myśli sobie człowiek: a może jednak jestem jakiś skrzywiony, może moje zwoje mózgowe stały się polem do ofensywy jakichś kulturowych uprzedzeń. Że nie kopuluje się w każdym dowolnym miejscu, że nie sypia się z kobietami tak po prostu, że poszukuje człowiek jakiejś skomplikowanej gry, w której zwycięstwo jest chwalebnym i pełnym spokoju stanem, którego nie wstyd nikomu, ani jej, bo walczyła i się opierała, ani jemu, bo się bardzo starał i zdobył. Wiara w to, że się po prostu i z oddaniem kocha, kiedy na miłość przychodzi czas, i się cierpi, gdy miłość się kończy. Może jestem tym antyideałem, który nie ma fantazji i jest nudny, antyideałem, który nie rozumie oblicza wyzwolonych czasów. Anty-kochankiem.
|  |
A może to jednak tak powinno być? Zwierzęco, naturalnie i z przypadku, gdzieś w jakichś krzakach, w knajpianym WC albo za dyskoteką wieczorem. Tak jak robili to wszystko nasi przodkowie, może tak naprawdę moje myśli są zaledwie wybrykiem, chrześcijańskim wstecznictwem? Dnie wypełnione pożądaniem i żarliwymi próbami jego zaspokojenia, bez dystansu jakos nie są dla mnie atrakcyjne.
To jest smutek, smutek że bajki przestały być bajkami, a bohaterzy bohaterami. Że Robin Hood miał kaprawą mordę i gwałcił Marion, Śnieżka puszczała się z krasnoludkami, Pan Samochodzik był pedofilem, a wielka miłość między księciem a księżniczką, taka, co się zdarza raz na tysiąc lat, okazała się być fikcją, bo ona nie dostaje orgazmu, kiedy są razem w łóżku.
Nic już nie jest, czym było, i może powinienem powtórzyć słowa mojego przyjaciela: "Powinienem się urodzić wiele lat wcześniej. Jestem samotnym alkoholikiem, bo gdzie się nie zwrócę tam wszyscy moi rówieśnicy są narkomanami. Pijam sam". Może ja także nie jestem na te czasy... I pytanie najwazniejsze - ilu z nas myśli sobie - jakoś to nie te czasy. Jedni tęsknią do Sex pistols, inni do lat 80, jeszcze inni do hipisów. A są pewnie i tacy którzy tęsknią za skrępowanymi czasami kiedy były i damy, i dżentelmeni. I tak dalej i tak dalej..¤
|