|
|
Przyszłość świata maluje się w czarnych barwach. Narastający kryzys energetyczny, terroryści przechodzą od słów do czynów, antyglobaliści walczą z policją. Kilkanaście lat temu zaczął się nieszczęsny XXI wiek. Nieszczęsny, według twórców Act of War: Direct Action, gry aspirującej do tytułu najlepszego RTS-a 2005 roku. |
|
Sytuacja wymyka się spod kontroli. Na ulice wkracza wojsko – w Twojej osobie. Jako że mamy przyszłość, trzeba wyjaśnić sytuację. Za kilka lat jedynymi ludźmi na polu bitwy będą uzbrojeni w karabiny Kałasznikowa brodacze z turbanami na głowach, a i to nie za często. Wojny toczyć będę zdalnie sterowane pojazdy – bezzałogowe czołgi, samoloty, łodzie podwodne. Dodam jeszcze, że za scenariusz gry odpowiada znany w USA pisarz Dale (nie Dan) Brown. Jego nazwisko jest podobno gwarantem emocji, intrygujących i zaskakujących sytuacji.
W grze wcielimy się w jedną postać - majora Jasona Richeta. Jak deklarują sami twórcy, major jest osobą niemile widzianą w Pentagonie, ale tylko on może pokierować planowaną akcją stabilizacyjną. Fabuła jest przedstawiana bardzo ciekawie – za pomocą telewizyjnych wiadomości. Reporter opisujący bieżące wydarzenia wśród huku pocisków robi naprawdę piorunujące wrażenie, a przy tym całość wygląda niezwykle realistyczne.
Miałem okazję zagrać we wczesną beta–wersję produktu i Act of War na dziś dzień prezentuje się dobrze. Jest to jednak raczej zawód. Twórcy obiecywali grę genialną, a becie daleko do tego poziomu. Liczymy jednak na poprawki programistów, bo AoW to nadal materiał na sukces.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to właśnie odprawy przed misją. Urywki filmowe z Białego Domu, Pentagonu, oglądane oczami bezimiennego uczestnika wydarzeń, przerywane informacjami telewizyjnymi. Idziemy dalej – teren naszego działania ukazują, raz dokładniejsze, innym razem mniej, zdjęcia satelitarne. Naturalne zakłócenia, uszkodzenia filmów wpływają ogromnie na poczucie klimatu gry.
Twórcy obiecywali bardzo dobrą grafikę i beta taką prezentuje. Tyle, że na kosmicznym sprzęcie. Dysponuję dobrą konfiguracją, ale i tak musiałem zmniejszyć rozdzielczość i znacząco obniżyć detale. Na średnich jest… nawet nie przeciętnie! Przełomu nie widać, a powiem tylko, że na tym samym sprzęcie o wiele ładniej wyglądały Codename Panzers czy Soldiers: Heroes of WWII, a co najważniejsze – wszystko działało płynnie bez potrzeby obniżenia ustawień. Programiści twierdzą jednak, że wersja, która trafi do sklepów pozbawiona będzie tego błędu.
| |
|
Sama rozgrywka także nie jest wspaniała. Twórcy obiecują masę różnorodnych zadań – zdobywanie miast, ich ochrona, niszczenie punktów oporu wroga, zabezpieczenie terenu… można wymieniać w nieskończoność. W trakcie jednej misji miało na nas czekać co najmniej kilka z nich, a w demie tylko niszczymy i to dość topornie. Wysyłamy samoloty, nie brudząc sobie rączek. Zadziwia jednak zaprojektowanie map. To wyszło twórcom genialnie. To są miasta, a nie – jak w jednej z recenzowanych przeze mnie produkcji – trzy domy, drzewko, krzaczek. Działamy na ogromnym, rozbudowanym terenie, pełnym budynków, wąskich uliczek, parków, boisk. Palące się opony, barykady na drogach tylko podkreślają atmosferę chaosu, strachu, niepewności. Co najważniejsze – są one naprawdę podobne do Waszyngtonu, Londynu, czy Moskwy! Ludzie bezszelestnie przemykają między blokami, innym razem uciekają w panice główną ulicą, zabijają się nawzajem. Niezwykle spodobało mi się, że Act of War nie jest nadmiernie uskryptowione. Podchodziłem do gry kilka razy i każda rozgrywka prezentowała się inaczej. Nie zdarzyło się, żeby trafiony terrorysta zawsze tak samo spadał z dachu lub też żeby bombardując hangar za każdym razem trafiano w beczki ze złotem współczesnych czasów – ropą naftową.
|
Nie można mieć także zastrzeżeń do algorytmów Sztucznej Inteligencji. Zarówno nasi „żołnierze”, jak i wrogowie, reagują na wszelkie podejrzane działania jeszcze przed samym ich rozpoczęciem, a w trakcie bitwy potrafią wzajemnie się osłaniać, wykorzystują ukształtowanie terenu, budynki, w razie potrzeby wycofują się, aby powrócić ze wsparciem. Kierowanie nimi nie przysparza najmniejszych nawet problemów, co jest zasługą przemyślanego interfejsu. Na początku może się wydawać lekko chaotyczny, jednak po kilku minutach to wrażenie mija – sterowanie staje się proste i intuicyjne.
Brawa należą się twórcom za różnorodność jednostek. Kilka rodzajów czołgów, samolotów, okrętów, wozów opancerzonych, barek desantowych, dział obrony przeciwlotniczej, różne uzbrojenie terrorystów. Ich parametry także zostały odpowiednio dobrane. Zasięg, pancerz, szybkość, zwrotność, zasięg to tylko niektóre cechy charakteryzujące każdą z jednostek.
Cieszy wiadomość, że w grze pojawi się tryb multiplayer. Niewiele jednak na jego temat wiadomo. Twórcy poza informacją, że dostaniemy „możliwość gry za pośrednictwem sieci LAN lub Internet” nie ujawniają żadnych szczegółów. Wydawca twierdzi jednak, że multi w AoW będzie naprawdę innowacyjny. Poczekamy, zobaczymy.
Jeśli liczyć, że twórcy wywiążą się z obietnic, a na to się zapowiada, to Act of War: Direct Action ma wszelkie predyspozycje, aby stać się przebojem. Jednak gdyby programiści spoczęli na laurach i zadowolili się wspaniałym materiałem na stronie gry oraz przeciętną betą to mamy raczej bubel, a nie przebój. W każdym razie warto sobie ten tytuł zapisać w pamięci. To może być czarny koń tego roku wśród gier komputerowych. ¤
Rodzaj gry: |
|
Strategiczne - RTS |
Producent: |
|
Eugen Systems |
Dystrybutor: |
|
Atari |
Cena: |
|
brak |
Data premiery: |
|
1 kwiecień 2005 |
Internet: |
|
www.atari.com/actofwar/ | |
|