 |
 |
Dla fanów managerów mijająca połowa roku nie była łaskawa. W zasadzie nie ruszyła jeszcze żadna wielka produkcja, a zalani zostaliśmy mało ambitnymi grami ludzi, którzy zdaje się w ogóle z grami managerskimi nie mieli do czynienia. |
 |
Na szczęście są jeszcze programiści, którzy potrafią zrobić niewymagającego managerami idealnego do gry między sezonami (czytaj. Premierami Championship Managera i Football Managera). Do grupy tej z pewnością mogę zaliczyć twórców naszego dzisiejszego bohatera - grupę Zoo Digital Publishing.

Nasz terminarz. |
Premier Manager z jednej strony zasługuje na tęgie lanie, a z drugiej na słowa umiarkowanej, ale zawsze pochwały. Nie spodziewałem się wiele po tym produkcie, ale mimo wszystko mnie zaskoczył. A mógł wywrzeć jeszcze większe wrażenie, niczym wygrana naszych z reprezentacją Brazylii. Cóż, nie stało się tak, jednak w systemie zagraj – wyrzuć po premierze FMa, gra sprawdza się znakomicie i gdyby nie parę błędów.. ach! dość gdybania, przejdźmy do rzeczy.
Pierwsze co rzuciło się w oczy po uruchomieniu Premier Managera to fakt, że gra dysponuje bazą prawdziwych nazwisk piłkarzy z czterech lig – angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i niemieckiej. Wybór przyznacie, że nie największy ale czegoż oczekiwać od gry nisko-budżetowej.
Zaskakuje, na minus niestety sposób prowadzenia rozgrywki. Wszystko odbywa się tu za pomocą rozmów z poszczególnymi ludźmi odpowiedzialnymi za konkretne zadania: lekarz, gość od finansów, asystent itd. Konkretnie polega to na tym, że do wyboru dostajemy od dwóch do czterech kwestii, które nasz manager może wyrecytować przed daną osobą. Nie ma tu nic odkrywczego, a w zasadzie całość nawiązuje do historii gier komputerowych. Same dialogi zaś po jakimś czasie się powtarzają. Zasiadający do Premier Managera w biegu z CeeMa będą musieli się przyzwyczaić do tego faktu. Większość rzeczy robimy za pomocą rozmów. Nie ukrywam, że takie rozwiązanie czasem denerwuje. Wprawdzie możemy dane rozmowy ominąć, jednak za którymś razem sam prezes z grubym brzuszyskiem pofatyguje się zwrócić nam uwagę na ten fakt. Owszem, sam pomysł to pewne novum w stosunku do CeeMa i TCMa z założenia powinno urozmaicać, ale niestety spowalnia całą grę i zniechęca gracza.

W oczekiwaniu na pierwszą połowę... |
Ustawić swój zespół możemy używając tylko i wyłącznie formacji narzuconych nam przez programistów. W grupie tej nie znajdziemy o dziwo ustawienia 3-4-3. Można zrozumieć, że „wielcy i szanowani trenerzy”, dla przykładu np. trener naszej reprezentacji nie używają tej formacji, jednak są też trenerzy, którzy praktykują tego typu ustawienie. Ba, jest ich wielu. Zresztą braków mamy więcej. W ogóle taktyka rozumiana przez twórców jest jako ustawienie graczy na boisku i nic więcej. A samo powiedzenie: „panowie, piłka jest jedna a bramki są dwie” przecież nie wystarcza. Ustalić zatem możemy jedynie styl gry – ofensywny, pasywny, defensywny itd., styl podań i krycie – nic więcej.
Bardzo okrojone są również umiejętności zawodników. Wszystko opiera się tutaj o standard ustalony choćby przez FIFA EA Sports – czyli krótko mówiąc każdy z kopaczy charakteryzuje się ok. 12 najważniejszymi atrybutami. Nie jest to, jak widzicie tak rozbudowane jak w serii CM, lecz raczej spełnia podstawowe zadania.
W Premier Manager 2003-2004 postarano się nawet umieścić coś dla ekonomistów. Nasz manager zająć może się także infrastrukturą, czyli krótko mówiąc decyduje co ma stać obok stadionu - mały sklepik, czy też ogromny market z gadżetami klubowymi. Można również rozbudować stadion, choć do granic przyzwoitości. Każdy obiekt ma określone maksimum [czyli miły powrót do standardów Ultimate Soccer Manger - korekta].

Zaczęło się! |
Wszystkie nasze decyzje o wszelkich przeobrażeniach terenu wokół stadionu, musi stety/niestety zaakceptować prezes. Gdy mamy pieniądze - nie ma kłopotów.
|  |
Problem powstaje dopiero wtedy, gdy nieco nam brakuje. W tej sytuacji możemy poprosić prezesa o dodatkowe fundusze i co raczej pisze się grze na minus (chyba nie muszę wspominać, jakie konsekwencje mogą mieć wszelkie decyzje popychające stan klubowej kasy do bankructwa) w większości przypadków prezes zgadza się na wszelkie ustępstwa.
Ale, co trochę groteskowe w PM zbankrutować się raczej nie da z racji bardzo częstych ofert transferowych. Szczególnie przed sezonem, kiedy wręcz zalewa nas potok ofert kupna/sprzedaży. Po pewnym czasie jednak większość ofert innych klubów stała się dla mnie, co zaskakujące, uciążliwa. Otóż twórcy poszli chyba za daleko tropem realizmu, i niestety, choć dla niektórych może to być i plus, przy każdej ofercie musimy spotkać się z wysłannikiem klubu zainteresowanego danym piłkarzem. Z reguły jest to kilka spowalniających grę kliknięć. Oczywiście gdy nie jesteśmy zainteresowani sprzedażą kopacza. W przypadku zaś kiedy chcemy sprzedać piłkarza cały ten proces znacznie się przedłuża. Brniemy w ten sposób od rozmowy do rozmowy, a przecież można by zrealizować to w sposób o wiele wygodniejszy podobny do tego co praktykują twórcy CeeMa już od kilku lat.

Statystyki dzisiejszego spotkania. Czy muszę dodawać, że mecz komentuje brutal, ale który lubi dzieci? |
W drugą stronę system transferowy także nie działa do końca tak, jak powinien. Na początku sezonu z łatwością grając Interem Mediolan, kupiłem gwiazdę wręcz bożyszcza Barcelony - Ronaldinho. Niech to wystarczy za stosowny komentarz.
Na szczęście nie odbiegające zbytnio od realizmu są wyniki spotkań. Poszczególne rozstrzygnięcia z reguły są sensowne i adekwatne co do umiejętności zespołów, więc nie można tu się do niczego przyczepić. Z drugiej strony gra staje się trochę nudna, a z racji tego, że sensację w końcowym rozrachunku ligowym można sprawić tylko dobrymi transferami. Bo wypromować dobrym systemem treningowym zdolnego juniora niczym w CeeMie nie jest nam dane.
Same przedstawienie meczów w porównaniu do CeeMa wygląda nieco karykaturalnie. Po pierwsze boisko jest o wiele za małe. Gracze przedstawieni kulkami wręcz odbijają się o siebie, co wygląda co najmniej komicznie. Po drugie nie można w Premier Manager wybrać opcji by ukazywały się naszym oczom tylko najciekawsze akcje. Niestety trzeba czekać i patrzeć w monitor nieruchomo trochę czasu co irytuje. Oczywiście możemy też przyspieszyć grę, ale dla oka będzie to raczej kataklizm: nie można nawet zaobserwować poszczególnych goli czy też akcji, gdyż tempo gry jest po prostu strasznie szybkie.
Irytuje także system przeprowadzania zmian. Otóż powiedzmy, że po pierwszej połowie zmieniamy piłkarza w jego miejsce wstawiając innego. Zmiana zostaje przeprowadzona, wszystko jest ok. jednak komputer zapisuje zmianę nie tylko w meczu, ale i w składzie na następne pojedynki. Zmusza to do ciągłego grzebania w składzie, co też utrudnia grę.
Tego typu błędy można grze wytykać bez końca. Choćby sterowanie, które rozwiązano za pomocą klawiatury i myszki. Menu wywołujemy bowiem spacją, a poszczególne akcje zatwierdzamy kliknięciem myszki. Do tego dochodzi także gra w oknie przy standardowej dla większości monitorów 17-sto calowych rozdzielczości 1024x768.

Stefan i Jola - specjaliści od finansów. |
Mimo wszystko przy Premier Manager można zostać dłuższą chwilkę. Bardzo powolne i uciążliwe prowadzenie rozgrywki rekompensuje niezły realizm w miarę aktualne składy i możność sentymentalnego powrotu do starszych gier managerskich, w których podstawą była opcja „rozmów”. Swoją drogą PM udowodniła, że takie rozwiązanie jest już reliktem przeszłości i po prostu nie do końca się sprawdza. Ostatecznie PM plasuje się w kanonie średniaków. W sam raz na czas oczekiwania na Football Managera i Championship Managera 5 i nic więcej. Poszczególne błędy za bardzo kaleczą grę by można było zostać przy PM z kilka sezonów. Jeden oczywiście, ale nie więcej. ¤
|